|
Prezentacja wideo wykonana na spotkanie rodu Gołyńskich, jakie odbyło się 25 października 2014 r. w Białołęce.
W czerwcu 2015 r. wykonano II wersję.
Od początku czerwca 2012. rozpoczęło działalność „Towarzystwo Miłośników Ziemi Gołymińskiej”. Osoby zainteresowane działalnością w tym stowarzyszeniu, lub wyrażające jakiekolwiek zainteresowanie współpracą prosimy o kontakt. Materiały do pobrania /pdf/ |
Materiały do pobrania /word/
Regulamin - Deklaracja
OGŁOSZENIA
|
Bitwa pod Gołyminem
Fr. publikacji "Bitwa pod Gołyminem" - A. Kociszewski
26 grudnia 1806 r. pod Gołyminem Książę Golicyn z częścią swej dywizji mającej być rezerwą w czasie spodziewanych walk nad Wkrą, otrzymawszy szereg sprzecznych rozkazów i będąc odciętym od Pułtuska ruszył na Gołymin, chcąc połączyć się tam z Dochturowem. Po drodze zdołał skupić kilka rozproszonych pułków, jednak mimo rozpaczliwych wysiłków trwających przeszło 10 godzin, części artylerii nie udało się uratować. Wiadomość o zbliżaniu się Golicyna otrzymał Dochturow już po wysłaniu części swej dywizji do Makowa. Mając do dyspozycji jeden pułk piechoty (moskiewski muszkieterski) i jeden pułk jazdy (moskiewski dragoński), postanowił czekać na oddziały Golicyna, które kompletnie wyczerpane dotarły do Gołymina około 8 rano. Na szczęście dla Rosjan, błoto opóźniało również znacznie ruch wojsk francuskich. Około godz. 8-9 pojawiła się awangarda Murata, którą pod Garno-wem zaatakowały osłonowe jednostki jazdy rosyjskiej, zmuszając do wycofania się w lasy. Jednocześnie od strony Ruszkowa podeszło czoło dywizji gen. Desjardins. W tej sytuacji Golicyn uznał, że dalsze wycofywanie się jest niemożliwe i postanowił przyjąć bitwę. Warunki atmosferyczne były złe i sprzyjały broniącym się Rosjanom. Gołymin opasywały lasy i błota, teren zaś wznosił się lekko w kierunku miejscowości. Najlepsze miejsce do ataku rozciągało się od Wątkowa do Woli Gołymińskiej, ale i tu lasy utrudniały walkę, a kierunek ten był możliwy po obejściu lewym skrzydłem Gołymina, co mogło nastąpić w dalszej fazie działań. Pierwszą linię Rosjan stanowiły pułki: taurydzki grenadierski i dnieprowski muszkieterski (łącznie 6 bat. piechoty) i po dwa szwadrony dragonów pskowskich i kirasjerów. W rezerwie pozostawał regiment kirasjerów małorosyjskich, 2 szwadrony husarów szumskich i pułki dywizji Dochturowa (5 batalionów i 5 szwadronów). Lewe skrzydło stanowić miała grupa gen. mjr ks. Szczerbakowa złożona z kostrom-skiego pułku muszkieterskiego i 4 lekkich dział, z zadaniem utrzymania lasu między drogami do Pułtuska i Strzegocina. Styki z lewym skrzydłem zabezpieczały 3 szwadrony pskowskich dragonów i 3 szwadrony kirasjerów oregońskich. W tej fazie działań Rosjanie dysponowali 9 tyś. ludzi rozmieszczonych na odcinku ok. 7 km. W trakcie bitwy siły te wzrosły kilkakrotnie. Około godz. 13 od Garnowa nadciągnęła dywizja gen. Moranda. Godzinę później do Ruszkowa zbliżyły się oddziały Augereau. Jednocześnie od strony Koźniewa podchodzili generałowie Lassall i Milhaud. Na prawo od nich, drogą ze Strzegocina przybliżał się generał Rapp z dragonami gen. Baumonta, współdziałając z dywizją gen. Moranda. Błoto opóźniło marsz Francuzów i nie pozwoliło na szersze użycie artylerii, podczas gdy Rosjanie mogli użyć większości swych dział, z powodzeniem odpierając przez długi czas najpierw ataki Augereau, potem zaś Murata i Davouta. Gdy dywizja Moranda wkroczyła do Garnowa, to płonęło podpalone przez kozaków. Oświetlony teren i białe ubiory kirasjerów stanowiły świetny cel dla artylerii rosyjskiej. Płonęły również Watkowo, Ruszkowo, Gołymin i Kałęczyn. Dla broniących się było to o tyle wygodne, że kawaleria francuska mogła się poruszać w gliniastym gruncie tylko marszem. Mimo to dwie dywizje Augereau (Desjardins i Heudelet) przechodzą do ataku, kierując się na styki oddziałów Szczerbakowa. Regiment kostromski ks. Szczerbakowa był złożony z młodych żołnierzy i oficerów, nigdy przedtem niebędących w walce. Nic dziwnego, że pod ogniem francuskiej tyraliery załamali się i zaczęli w panice uciekać. Powstrzymał ich ks. Szczerbakow, dając przykład ogromnej odwagi. Ze sztandarem w ręku pobiegł do ataku, zmuszając tym samym żołnierzy do powrotu i ponownego natarcia. Najprawdopodobniej ten właśnie moment przedstawił L.Tołstoj w powieści „Wojna i pokój", w scenie ukazującej ks. Andrzeja Bołkońskiego pod Austerlitz. Jest to tym pewniejsze, że L.Tołstoj mógł znać to wydarzenie z tradycji rodzinnej od naocznych świadków czynu raczej rzadkiego w armii rosyjskiej tych czasów. Desjardins atakował z impetem, jednak w odległości 50 m. przed frontem przeciwnika został zatrzymany przez kartacze i ogień karabinowy, a następnie zmuszony do odwrotu. Według słów marszałka Au-gereau ...rosyjskie kartacze i błoto nie do przejścia zmusiły dywizję do odstąpienia i sformowania czworoboków. W międzyczasie nadciągnęły tyłowe oddziały Augereau i czoło kolumny Davouta, zaś Morand usiłował atakować z marszu lewą flankę Szczerbakowa. Zagrożony z trzech stron Golicyn wzmocnił skrzydło Szczerbakowa trzema batalionami piechoty i szwadronem dragonów, które nie brały jeszcze udziału w walce. Również Dochturow zauważywszy koncentrację Francuzów naprzeciw prawego skrzydła, wzmocnił je moskiewskimi dragonami. Bitwa zmieniała się stopniowo w pasmo lokalnych potyczek trwających do późnego wieczora. W tej sytuacji Davout podejmuje decyzję odcięcia Rosjan od Makowa. Zadanie powierza gen. J. Rappowi -jednemu z niestrudzonych adiutantów, jakich miał Napoleon do użycia w trudnych okolicznościach. Rapp ruszył przez Osiek i przełamawszy rosyjską piechotę, okrążył las zasłaniający Gołymin od południa. Wpadł jednak w zasadzkę, gdyż bagno po obydwu stronach drogi kryło piechurów nieprzyjaciela, stojących po pas w błocie. Zaskoczeni Francuzi, wystawieni na ostry ogień ponieśli duże straty i zostali zmuszeni do odwrotu. Sam Rapp miał zgruchotaną rękę. Zażarta bitwa przybrała niepomyślny dla Francuzów przebieg, gdy o godz. 15 przybyły niespodziewanie od strony Ciechanowa oddziały gen. Pahlena i Czaplica, które wchodząc bezzwłocznie do walki w sile 4650 ludzi, dały Golicynowi szansę utrzymania placu boju do końca dnia. Szansa ta wzrosła, gdy godzinę później przybyła reszta dywizji Dochturowa. O zmroku gen. Lapisse z 16 płk lekkiej piechoty zdobył w ataku na bagnety Kałęczyn. Równocześnie na lewym skrzydle pojawiło się czoło korpusu Soulta. Wieść o przybyciu Napoleona staje się sygnałem do wzmożenia ataków. Walka toczyła się w łunach płonących wsi. Około godz. 20 Francuzi wdarli się do Gołymina, gdzie w ciemnościach bili się z Rosjanami na bagnety i piki. Wraz z zapadnięciem zmroku Rosjanie rozpoczęli odwrót najpierw artylerii, potem kawalerii i piechoty. O północy czoło kolumny osiągnęło Maków. Tak więc przybyłej nieco później dywizji gen. Nansouty i kawalerii gen. Durosnel można było już nie używać. Na prawym skrzydle bój ustał już z chwilą nastania zmroku. Przybyła tu ok. godz. 17 dywizja gen. Frianta ograniczyła się do zajęcia i umocnienia lasu przecinającego drogę Gołymin-Pułtusk i zaniknięcia jej dla Rosjan. Pogoda i tym razem była niełaskawa. Walczono wśród wiatru i zawiei nie pozwalającej rozpoznać przedmiotów z najbliższej odległości. Płk J. Szymanowski wspominał: Po d Gołyminem...w jesiennej porze, brnęliśmy maszerując w błocie po kolana, wszyscy prawie wołali — ach co za przeklęte bagno... Wymaszerowaliśmy po owym pamiętnym błocie, o którym długi czas wspominali francuscy żołnierze. Oto jeden z powodów, dzięki którym Rosjanie mogli bez przeszkód wycofać się w ciągu nocy do Makowa. W obydwu bitwach brali udział Polacy - oddział jazdy kaliskiej pod Pułtuskiem, oraz jazda z pospolitego ruszenia Wincentego Krasińskiego pod Gołyminem. Wobec szczupłości danych, trudno określić w liczbach wielkość tego udziału. Wiadomo jednak, że w przebiegu całej kampanii prowadzonej na Mazowszu Polacy służyli za przewodników, tłumaczy, prowadzili rozpoznanie. |
Zapraszamy do galerii "Napoleon"
Nasz Gołymin